Miałam kiedyś piękny sen. Sen, który stał się wskazówką w moim życiu.Drogowskazem do zmian i zrozumienia procesów duchowych.
Zawsze miałam pragnienie naprawiania świata i myślałam, że trzeba zacząć od innych nie od siebie---- ale Ci którzy to będą czytać już doskonale wiedzą,że aby cokolwiek zmienić trzeba zacząć od siebie.
Świat a właściwie sposób naprawiania jego pokazany mi został we śnie, no może jeden ze sposobów, bo mam przeczucie,że jest ich znacznie więcej. Jednym z nich jest właśnie WSPÓLNA MODLITWA.
W kwestii wyjaśnienia , nie jestem katoliczką, muzułmanką ani wyznawcą innych religii. Nie jestem ani za ani przeciw żadnej z nich. Jestem człowiekiem głębokiej wiary w bezpośredni kontakt ze Stwórcą. Bardzo wierzę i ta wiara pozwala mi w miarę normalnie żyć. Zawsze się śmieję i żartuję ze znajomymi,że nie jestem wierząca , jestem raczej "uduchowiona".
Do rzeczy. Sen rozpoczął się od pokazania mi sali lekcyjnej, w której znajdowali się sami dorośli ludzie.
Ja, gdzieś trochę nad sufitem jako obserwator. Nad salą unosiła się taka ciemna chmura z szaro-czarną poświatą. Ci ludzie mieli tego świadomość i któryś z nich rzucił hasło -- pomódlmy się .
Zaczęli się modlić i ja z góry do tych modlitw się również dołączyłam. To co się wydarzyło w trakcie było niewiarygodne. Ciemne chmury rozstępowały się, potem znikały a na ich miejsce napływały tęczowe kolory. Potem krystalicznie czyste powietrze zapanowało nad całą salą.
Po skończonej modlitwie wszyscy skierowali się do wyjścia, ale wyjście stanowiły wielkie otwarte drzwi a za nimi ogromna przestrzeń, piękna zielona, górzysta droga, śpiew ptaków, przepiękne zapachy.
W drzwiach stała kobieta, która dawała bilety wszystkim, którzy udawali się w tę drogę. Nagle zobaczyłam z boku kolejki do wyjścia dziewczynę, ubraną jak kloszard z wielką hipisowską torbą, wystraszoną, wyobcowaną z wielkimi pięknymi oczami. Podeszła do bileterki i spytała:
---Czy ja też mogę iść, czy ja też zasługuję na tę drogę?
Bileterka dała jej bilet i mocno uściskała mówiąc:
-- Jeśli tylko chcesz, jeśli tylko chcesz.......
Patrząc na to wszystko z góry płakałam ze wzruszenia we śnie i zrozumiałam, że nikt w obliczu Boga nie jest lepszy ani gorszy. Wszyscy jesteśmy jednością i wszyscy jesteśmy godni iść TĄ DROGĄ. Bez wyjątku, bez względu na wiarę, sposób życia, bycia, poglądy, uczynki itd.
Pisząc to łzy lecą mi ze wzruszenia. Jeszcze raz przypominam sobie tę silę modlitwy i to jak pięknie iść razem w grupie nie oceniając, nie potępiając tylko przygarniając innych, przytulając bo wszyscy jesteśmy w drodze.
KOCHAM WAS MONIA.