KĄCIK PORAD

Jasnowidz Monika Sunflower Jakubczak.

Możesz kontaktować się ze mną:

biedronka2406@gmail.com

sobota, 21 kwietnia 2018

Nieco o zamulaniu….

Przez życie szłam przez górki i dołki. Wiele miłego, ale jak to życie wiele niemiłego też się zdarzało.
Uważałam, że to jest normalne, przecież każdy tak ma. Nieco miodu i nieco dziegciu.
Falowanie i spadanie, jak śpiewała KORA.
Dałam się wkręcić, i nawet nie kwestionowałam. Zamulanie było normalne.
Do wczoraj. O rzesz kurna mać – krzyknęłam!
Dość!- dodałam po chwili.
Trzy dni wspaniałe. Cudowny nastrój, byłam na fali życia i jebut. Fala opadła. Zamuliłam. Dlaczego?
Niepostrzeżenie sama na własne życzenie zajęłam się cudzymi problemami, traumami i jeszcze wciągnęłam się w pomoc, zupełnie obcej osobie. Jak to się skończyło to przodownictwo?
Zamuleniem. Spadłam z fali swojego życia i zaczęłam wibrować smutkiem. Smutkiem sytuacji, w którą się zaangażowałam.
Czy zamulenie wraz z nieszczęśnikiem, definiuje mnie, że jestem dobrym człowiekiem??
Raczej definiuje mnie jako osobę, która przestała być odpowiedzialna za swoje życie i zupełnie pochopnie spadła ze swojej fali, która przecież prowadziła mnie lekko i przyjemnie. O co mi chodziło?
Czy jesteśmy uzależnieni od zamulania?
Oż w mordę jeża….wskakuję znów na swoje i zacieszam się życiem, niezależnie ile smutnych i nieszczęśliwych ludzi jest wśród nas.
Oni mają swoje doświadczenia a my mamy prawo do swojego szczęścia.
Czy to wypada, że gdy świat cierpi, my się śmiejemy i idziemy na bal?
Bo może nie wypada i trzeba podłączyć się pod tę wibrację, aby nie odstawać?
Dokąd ja dojdę taka zamulona? Donikąd, stanę, bo ta energia odbiera moc działania na korzyść własnego życia.

No jednak idę po swojemu…...tak sobie pomalowałam