Jak udomowić stodołę drutami lub szydełkiem, taki tytuł przykuł moją uwagę w trakcie przeglądania gazety" Dobre wnętrze".
Ma coś w sobie magicznego ale co? Chyba czułość....................
Stodoła to moje nieokrzesane wnętrze. Proste, chłopskie, przaśne,
nieoswojone, siermiężna i..................bez sztuki. Czysta
praktyczność i nastawienie na siermiężny cel. A ja przecież tak naprawdę
potrzebuję czułości, otulenia dzierganym ręcznie szalem i pojednania
sama ze sobą przy własnoręcznie
wyrzeźbionym kubku gorącej, pysznej czekolady. Chcę użyć idealnych
materiałów do budowy siebie. Ciepłych, ekologicznych, marzeniotwórczych,
jasnych i przyciągających czułe spojrzenia. Moja wewnętrzna kuchnia i
jej dolne szafki są pojemne i wygodnie czułe. Stanowią solidną podstawę
do bycia szczęśliwą. Pełne artystycznego kolażu z półeczek na weki,
haczyków na ręcznie haftowane ściereczki, przypomina francuską piekarnię
z croissantami. Kolory to tahini i zgaszona biel, które od dziś są moim
znakiem rozpoznawczym.
Czułość gości przy kominku w uścisku
ukochanego i bawiących się pod nogami dzieci. Czuły wewnętrzny dom, musi
mieć ręcznie zdobione bibeloty dziergane na drutach duchową włóczką
najpiękniejsze napisy BY HAPPY, I WISH YOU....................
W wewnętrznym domu zawsze jest miejsce na sztukę i niewinność dziecięcej wyobraźni. Do siego twórczego roku:)