„MOJE OBRAZY”.
Niedogodności
dnia codziennego, ścigają jak mezalians przedwojennego romansu.
Niedogodność,
czym tak naprawdę jest i czy istnieje jako realność czy może jest
wymysłem naszego niezadowolonego wiecznie umysłu. Oczywiście nie
całego tylko tej części, którą nazwaliśmy ego.
Obrazy mojego ego
były zawsze smutne, zawsze w niedostatku i niedoborze.
Niezadowolenie
zawsze podsycane. W niezadowoleniu układałam relacje z ludźmi, tak
było łatwiej komunikować się ze światem i przynależeć do grupy
wsparcia smutku, lęku i strachu. Przynależność i zidentyfikowanie
siebie z grupą, było dla mnie ważne, do pewnego momentu. Nawet nie
wiem, kiedy wypisałam się z Partii Niezadowolonych. Zanim to
zrobiłam, ścigał mnie mezalians we wszystkim. Ja oceniałam innych
i ich niewłaściwe zachowania a oni mnie.
Powinni nie
powinni i tak na zmianę, jak fale w sinusoidzie.
Moje obrazy
rzeczywistości były smutne, do poprawki a właściwie nie do
zniesienia aż.............no właśnie, co takiego naprawdę się
stało, że mezalians zniknął z mojej przestrzeni życia?
- Niezależnie od
wszystkiego co to spowodowało- słyszę szept, cichutki jakby
oznajmiający mi tajemnicę życia- ważne, że podjęłaś decyzję
bycia wolną od takiego rozumienia niedogodności i mezaliansu, które
było zawężone. Ze wszystkiego można zrobić swojego
sprzymierzeńca. Dokonałaś wyboru życia w perspektywie wzrostu,
zadowolenia i radości. Nie ma jednego punktu, w którym to się
stało. Wiele musiało się wydarzyć aby do tego przesilenia, a
właściwie przechylenia szali doszło, a odpowiadając na twoje
pytania to zacznę od tego, czym w moim rozumieniu jest niedogodność
i z czego wynika. Niedogodności to takie małe, średnie lub większe
„wypychajki”.
Tak, tak
wypychajki z komfortu zastałości, zawiesiny pewności, stagnacji
kości i stagnacji myślenia. Niedogodności to rodzaj informacji, w
której przemycana jest świeżość. Przemycana.... to dobre
sformowanie, bo w niedogodnościach nie rozpoznasz się wprost, w tym
co stare i psuje się od głowy. Niedogodności to aluzja. Delikatne
zasugerowanie. One istnieją realnie ale tylko jako informacja mająca
nas popchnąć w kierunku zmiany. Nie zmienić a popchnąć w jej
kierunku.
Kiedy budzi się
smutek, nie musisz z nim iść przez resztę dnia. Potraktuj go jako
wypychajkę z danej sytuacji, która go wytworzyła. Bądź
doceniająca niedogodności, bo z nich właśnie powstają
rozwiązania.
- Moje obrazy nie
muszą być smutne co nie oznacza, że mają być tylko wesołe.
Jeśli przyjmę wypychajki do własnego życia jako coś co może je
zmienić, spowodować, że wyjdę z doświadczenia, które mnie w
jakikolwiek sposób prowadzi na pusto, to moje życie może być w
obrazie sielanki?
- Może być cały
czas w procesie docierania do sielanki- słyszę w odpowiedzi- bo
sielanka w ostatecznej wersji nie istnieje. Wszystko się rozszerza w
świadomości, sielanka też, kochanie. Każde określenie ewaluuje,
rozrasta się wraz z naszym rozszerzeniem świadomości. Dziś w
twoim rozumieniu sielanka jest sprecyzowana poprzez dzisiejsze jej
postrzeganie i nawiasy, którymi ten termin jest objęty ale poczekaj
na jutro lub pojutrze, kiedy będziesz chciała inaczej, więcej,
kiedy pojawi się potrzeba luksusu, wtedy twoja sielanka nabierze już
innego wymiaru i to jest piękne, żadnych zapieczonych stałych,
tylko ruch, przetasowania i nowa kolorystyczna gama.