Fragment książki pod tytułem roboczym" Ośmieliłam się decydować o sobie".
Nie wiem czy będzie to tytuł ostateczny ale na razie jest jak jest:))
Ten tekst stał się inspiracją do stworzenia nowej medytacji " W imię własnego dobra".
„ LUKSUS PODWÓJNIE CZEKOLADOWY”.
Nie wiem jak ty
ale ja całe życie byłam idealistką nakierowaną na dobro drugiego
człowieka. Dobro we własnym rozumieniu a to oznaczało, że mam
ludzi prowadzić na drogę mojego rozumienia ich życia. To co dla
mnie było dobre w moim rozumieniu miało się stać dobrem dla
innych. Proste. Nie było ze mną dyskusji. Ja wiem lepiej i już.
Całkiem niedawno odkryłam, że dobro to sprawa względna,
niemierzalna i indywidualna. To co dla mnie dobre okazało się nic
nie warte dla ciebie. I odwrotnie. Paradoksy dobrocią podszyte.
Miękkie poduszki, podnóżki wiary paradoksalnej . Dobro czym jest i
czy w ogóle istnieje i czy jest potrzeba aby go definiować? Te i
inne pytania cisną mi się dziś do głowy. Tyle książek, tyle
filmów utkwiło mi w głowie z tragicznym pozytywnym bohaterem. Jego
dobroć była wynoszona na ołtarze, poświęcanie życia w imię
idei, ratowanie innych bez zastanowienia jaki to ma cel i czy ma sens
dla mnie. Czy heroizm jest cnotą czy trucizną mojego życia? O mój Boże,
rozsadzi mi głowę. Poddaję w wątpliwość, kwestionuję to co dla
mnie przez lata stanowiło mój główny kanon postępowania. A niech
to wszystko szlak............Rozsadzi mi łeb.
- Zaraz , zaraz,
spokojnie i pomalutku, słyszę cieniutki delikatny głosik w mojej
głowie . Ledwo przebija się przez pioruny moich pytań- zatrzymaj
się na chwilę i poczuj luksus pieczonego podwójnie czekoladowego
ciasta. Pamiętasz przepis?
- Tak, pamiętam.
Pamiętam też, że zawsze robię to ciasto na wyjątkowe okazje,
święta, urodziny, przyjęcia. Pamiętam ten smak, mocno a właściwie
ciężko czekoladowy. Pierwszy kęs i bach, rozkosz.
- Chwila, chwila
daj mi dojść do głosu. Czekoladowe ciasto, luksus podawania go w
sytuacjach wyjątkowych ok ale czy idąc za twoim sposobem myślenia
luksus ma być na specjalne okazje?
Zaproponuję ci
taką rzecz, Uruchom własną wyobraźnie i zobacz za jej pomocą co
by się stało gdybyś to ciasto jadła codziennie i o każdej porze
dnia. Czy nadal byłoby takie luksusowe?
No nie, pewnie
byłabym nim szybko znudzona, spowszedniałoby i straciło magiczną
moc wyjątkowości.
-A życie, czy ma
znamiona luksusu według ciebie? - słyszę dalej spokojny głos w
głowie.
- Ups, mleko się
rozlało , życie to proza, codzienność, nuda. Nie ma nic z
luksusem wspólnego.
- Naprawdę, nie
ma ? Przecież życie to niekończąca się historia,
nieprzewidywalna i codziennie inna, choć pozornie można by rzec,
znów wstaje słońce, znów zachodzi słońce. Owszem są w nim
punkty stałe ale reszta to coś co jest płynne jak czekolada w
czekoladowym cieście. Nie ma formy. Jak nie ma formy to nie ma
kształtu. Roztapia się w ustach tak jak nasz język i podniebienie
tym pokieruje. Życie staje się kreacją czy to nie luksus i
wyjątkowa sytuacja i okazja? Życie jako luksus. Dobre, ale to mogą
odczuć osoby na końcu swoich dni, kiedy mają termin ważności.
Dla nich życie staje się luksusem choć jest prozą, codziennością
nie nudzą się nim , wręcz przeciwnie stają w postawie
delektowania się jego każdym kęsem choć codziennie tym samym.
Jeszcze jeden oddech, daj mi Boże. Jeszcze jeden wydech, jeszcze
jeno łypnięcie okiem na świat, na ciebie, jeszcze jeden raz
proszę.....
Nic nie nudzi, nic
nie jest uciążliwe, budzi się szacunek do każdej chwili. Życie
staje się luksusem, oddech staje się luksusem. A ile razy w płuca
wciągałaś dym? Nie myślałaś wtedy, że życie jest największą
wartością. Omijałaś luksus na swoje życzenie i niezrozumienie
czym życie jest. A życie nie jest frustracją, życie jest cudem
każdego dnia. Życie jest prozą. Proza jest cudem życia. W imię
dobra dla innych odbierali sobie życie dzień po dniu. W imię dobra
dla potentatów nikotynowych, w imię dobra dla farmacji, w imię
dobra szli na wojnę,w imię dobra pracowali nocami dla zbrojeniówki,
w imię dobra nie przesypiali nocy wypiekając chleb, w imię dobra
pracowali nocami w szpitalach, w imię dobra walczyli z nałogami
bliskich, w imię dobra posiadali dzieci choć ich ciała nie miały
sił na własne życie. Dziewięć żyć w imię dobra Jezusa
donoszone we własnym łonie. W imię dobra wyglądaj młodo, katuj
ciało, odsysaj tłuszcz. W imię dobra jedz mięso i nabijaj kabzę
jego producentom. W imię dobra musisz być kul, cokolwiek to oznacza
w twoich czasach. W imię dobra ale czyjego? Czy dobro ogólne
istnieje, czy można go zdefiniować dla wszystkich? Nie, dobro to
indywidualne podejście do własnych potrzeb. Nie ma na to wspólnej
miary. Luksusem jest pozwolenie sobie wyjść poza ogół i pytać co
jest moim dobrem. Wspólne dobro odebrało życie miliardom ludzi.
Wojny, kolonizacje, religie i ich w imię Boga, dobro ogółu, dobro
społeczne, dla dobra rodziny małżeństwa aranżowane. Dobro ogólne
nie istnieje istnieje tylko twoje dobro, które może się nie
spodobać innym ale pozwól sobie na luksus i miej to w nosie. Żyj
tak abyś nie musiała prosić o jeszcze jeden oddech.
W głowie mam
mętlik, o mój Boże w imię dobra zniszczyła sobie życie moja
mama. Walczy o każdy oddech, śpiąc pod respiratorem z dziurą w
krtani. W imię dobra umiera przedwcześnie. Rozumiem. A niech to
wszyscy diabli. Pokręcone to życie. Wszystko co tu się dzieje jest
przeciwko niemu. Jak to zmienić?
Do kupienia nowe narzędzie pracy nad sobą. Medytacja pod tytułem" W IMIĘ WŁASNEGO DOBRA" do nabycia pod mailem: biedronka2406@gmail.com