- Chciałbym taki mieć - powiedział z nostalgią w głosie. Jest to chyba najlepszy obraz jaki namalowałaś pociągnął myśl, patrząc mi głęboko w oczy.
- Nie ma problemu, namaluję łapacza specjalnie dla ciebie- powiedziałam zadowolona. Pomyślałam jeszcze sobie cichutko- Wow, ktoś chce mieć te moje malutkie dziełka sztuki, mojej sztuki. Super!!!
Po kilku dniach od rozmowy usiadłam do pracy a właściwie do jego tworzenia.
Malowałam obraz z namaszczeniem chwili, myśląc o młodym chłopaku, który miał być odbiorcą a właściwie jego właścicielem. Włączyłam indiańską muzykę i weszłam w zaczarowany świat "ducha". Malowałam jakby mnie w ciele nie było a rękę prowadziło coś, co nie jest materialne, namacalne tylko eteryczne , mięciutkie i ..........nawet nie wiem jak to opisać. A wszystko zaczęło się po medytacji " Uwolnij swoją wyobraźnię". Ona naprawdę działa. Po niej zaczęłam tworzyć, malować mówić zupełnie z innego poziomu siebie samej. Nie z części człowieczej a z części własnej boskości.
Czułam się niesamowicie, jak na jakimś mega haju, przeżywałam nirwanę i magiczny spokój. Jak już ukończyłam obraz, usłyszałam we własnej głowie - tak wygląda kochanie PROSTOTA ŻYCIA.
Zaraz przypomniałam sobie, że przecież ostatni rozdział książki "Niekończąca się historia-rozmowy ze świadomością" nosi taki tytuł. Przeczytałam go aby poszukać sensu i wydźwięku tego obrazu,
o co chodzi i jaki jest przekaz ducha dla tego młodego człowieka?
Jeśli odnajdziesz w tym obrazie dla siebie jakąkolwiek inspirację, łączącą cię z nim nutę to wklejam tu fragment książki, aby lepiej uzmysłowić ci co ma do powiedzenia.
A tak przy okazji jest nowe narzędzie do samodzielnej pracy, tym razem płatne(20 zł.). Nosi tytuł: WOLNOŚĆ I SAMOWYSTARCZALNOŚĆ". Można go zamawiać pod adresem mailowym biedronka2406@gmail.com
A tu obraz, o którym się tak rozpisałam.
„PROSTOTA
ŻYCIA”.
-
Czy jest jeszcze coś do dodania do książki, bo mamy takie uczucie,
że zbliża się ona ku końcowi?
-
Dziwnie to zabrzmi ale mówią, że końcówka książki to na pewno
nie jest, aczkolwiek tej części książki końcówka to jest.
Pokazują mi okładkę i tytuł, który brzmi: “Niekończąca
się historia”, co oznacza niekończącą się opowieść, w takim
sensie, że to o czym mówimy nigdy nie będzie miało zakończenia.
Tak jak życie nie ma zakończenia, bo nie ma śmierci fizycznej, tak
ta przestrzeń duchowego kontaktu nie ma końca. Natomiast dziś
chcieliby porozmawiać, aby zakończyć tę część naszych spotkań
takim rozdziałem, który miałby nosić nazwę: „Prostota życia”.
Dlaczego akurat taki temat? Dlatego, że zadawałyśmy dużo pytań o
znaczeniu i zabarwieniu związanym ze skomplikowanym życiem i
istnieniem ludzkim oraz całej istoty. Dziś chcieliby troszkę tak
paradoksalnie z uśmiechem opowiedzieć nam o prostocie życia. Zanim
do tego przejdą, proponują zabawę, prosząc, by każda z nas
weszła we własną przestrzeń percepcji i opowiedziała, co dla
niej z całą tą wiedzą, którą posiada na dziś oznacza prostota
życia. Jakbyś chciała zacząć to proszę bardzo.
-
Pierwsza rzecz, która mi się nasuwa to doświadczanie, proste
doświadczanie rzeczy codziennych. Ja lubię codzienność,
doświadczanie bez oczekiwań efektu końcowego a bardziej bycie i
kreowanie. Ważność samej akcji danego doświadczenia niż
oczekiwanie jak ono ma wyglądać i zaplanowanie tego jak ona ma
przebiegać, czyli bardziej bycie w tej akcji niż jej planowanie.
Bycie w domu, bycie na tej swojej łódce ale też bycie z ludźmi,
bycie w przyrodzie. Nie wiem, co powiedzieć bo trochę te pytanie
mnie zaskoczyło.
-
No właśnie mówią, to jest bardzo proste pytanie ale właściwie
znalezienie odpowiedzi na nie jest trudne, bo pokazują mi że w tej
chwili weszłaś w cytowanie tego wszystkiego, co nam było
powiedziane. A oni mówią, że to nie o to chodzi. Proszą byś
powiedziała, co w tej chwili dla ciebie oznacza proste życie w
doświadczeniu czyli opowiedz konkretnie.
-
No to może ty zacznij, bo ja do końca nie rozumiem tego pytania.
-
Ale czy ja rozumiem, to też nie wiem. Co dla mnie proste życie
oznacza? Nie wiem.
-
Jedyne co mi przychodzi, to bycie w doświadczeniu. To picie kawy o
poranku, bycie z nią wąchanie jej, parzenie jej, moja ulubiona
filiżanka, bycie w tej chwili i w taki sposób doświadczanie każdej
okoliczności. Bycie po prostu, obecność ale czy to jest to o co im
chodzi, to tak raczej czuję, że nie.
-
Właśnie, pokazują nam przez to ćwiczenie, że człowiek bardzo
szybko przywiązuje się do konceptu z zewnątrz. Coś co zostało
wypowiedziane, zostaje przez nas przyswojone i właściwie człowiek
wiecznie cytuje coś, co było ale już nie jest. Nawet nasza
wiedza, którą posiadamy, kiedy dzisiaj do niej wracamy jest formą
cytatu, czyli czymś co jest już nieaktualne. Każde usłyszane i
wypowiedziane słowo, nawet uzyskane z tej przestrzeni, z której my
ściągamy informacje, dzisiaj jest już tylko cytatem, dzisiaj w tym
nie ma już nas. W tym co dzisiaj powiedziałyśmy i odczułyśmy
jest tylko historia, tego co się wydarzyło na tamten moment. Wiesz
co oni chcą nam pokazać? Pokazują nam, że nie żyjemy w dniu
dzisiejszym tu i teraz. Nie szukamy odpowiedzi teraz, na ten moment,
tylko wolimy wziąć z półki gotową foremkę na ciasto. I jakbyś
teraz wróciła do siebie, do dziś, to co by dla ciebie oznaczało
to proste życie? Co by to było na dziś, na tę chwilę?
-
Nie wiem, może ty pierwsza odpowiedz, bo ja już odpowiedziałam i
nie trafiłam.
-
Ale oni mnie tu zaczepiają i podpowiadają, że ja ciebie mam
poprosić o to.
-
Przyznam, że nie wiem, jedyne co mi przychodzi to po prostu bycie w
danej chwili. Więc na ten moment jest to właśnie rozmowa z tobą i
tą przestrzenią, która sprawia mi przyjemność jak i delikatną
frustrację, bo nie do końca rozumiem o co chodzi. Jednak nawet ta
frustracja jest częścią tego prostego życia.
-
No to ja zapytałabym się, o co chodzi z tym prostym życiem, bo też
tego nie rozumiem. Skoro to co Ewela mówi i ja bym właściwie
powtórzyła podobne rzeczy, nie jest tym, to co jest tą prostotą
życia?
Wracają w obrazie znowu do
tych lodów zabajonych, które stanowią podstawę i właściwie my
tą podstawą nazywamy jakieś wydarzenie, jakieś uczucie, jakąś
emocję czy jakąś sytuację, która jest podstawą naszego życia.
Ludzie określają to jako problem. I ta podstawa życia, ten
problem nabudowuje całą naszą percepcję związaną z całym
naszym życiem. My nazywamy często przyjemnością, to co jest tym
zabajeniem, czyli to co jest tak naprawdę naszym problemem. Pokazują
mi na przykład, że ty nazwałaś przyjemnością picie kawy z rana
a oni to widzą inaczej. Pokazują, że to jest twój problem, bo to
jest część twojego uzależnienia a ty z tego robisz przyjemność.
Tak samo ja gdybym nazwała dzisiejsze picie herbaty przyjemnością
oni by się z tym nie zgodzili. Pokazują mi to jako mój nałóg i
problem, ponieważ jestem od niej uzależniona. Chęć wypicia
herbaty wybudza się jako kompensata czegoś czego nie mam. Czyli tak
naprawdę mogłabym tutaj wysnuć wniosek w obrazie, który mi
pokazują, że my nie mamy zielonego pojęcia na czym polega prostota
życia, aczkolwiek ją ciągle głosimy. Mówimy do innych – prosto
żyj, prosto jedz, prosto myśl, ale my tak naprawdę nie mamy w
sobie tej przestrzeni, bo ona jest zafałszowana zabajeniem, głównym
problemem naszym życiowym, którego nawet nie jesteśmy w stanie
określić, że to jest coś co nas zniewala, tylko robimy z tego
substytut, czegoś co nazywamy pewną przyjemnością. To jest tak
jakbyśmy to usprawiedliwiały, czyli zamieniały tego funkcję, rolę
w naszych życiach. Z toksyny robimy coś co jest miłe, co jest
dobre, co stanowi naszą radość.
-
Czyli jak to się ma do doświadczania, skoro jesteśmy tutaj by
doświadczać. Gdy pytamy się kim jesteśmy to mówi się nam –
jesteś doświadczeniem. To jak te proste życie ma się do prostego
doświadczania?
-
Prostota życia w ich przestrzeni, to każdy moment, w którym jesteś
w tej chwili. I nie umiem znaleźć słów, żeby wytłumaczyć to co
widzę. To każdy moment bez określania tego co ja lubię, co mi
sprawia przyjemność a co nie, bo ty nie wiesz z jakiego powodu
odbierasz to tak naprawdę jako przyjemność. Czy to jest
przyjemność czy to jest coś, co działa wbrew tobie. Pokazują mi
osobę, która jest uzależniona od seksu. Ma powiedzmy 20 orgazmów
w ciągu dnia i jest jej w tym przyjemnie ale dla jej ciała jest
wyczerpujące, ogromnie wyczerpujące i nie ma przestrzeni na to,
żeby realizować się gdzie indziej. Nie ma sił nawet na to. I ta
przyjemność staje się toksyną. Pokazują mi tego człowieka jako
naprawdę wymęczonego. Dlatego nas zaczepili z tą prostotą życia,
żebyśmy przestały nazywać, co my lubimy a czego nie lubimy. Żeby
wyjść z tej perspektywy postrzegania swojego czasu, swojej
codzienności.
-
Po jednodniowej przerwie witamy ponownie. Wracając do prostoty
życia i zakończenia naszej książki, to coś ostatnio wybiło nas
z pantałyku.
-
Tak, ha ha........
-
Co tam jest jeszcze do powiedzenia na ten temat? Czy jest coś do
dodania, bo ja nie mam całkowitego zrozumienia, tego co nam
próbowano przekazać w ostatniej sesji. Czym jest ta prostota życia?
-
Pokazują przykład kulinarny, ponieważ jesteśmy w okresie
obżarstwa i mówią tak: .......to tak jakby być cały czas w
przestrzeni wczorajszego obiadu, być już w nowym dniu, mieć
apetyt na coś nowego ale wracać do wczorajszego obiadu i go jeść.
Jeść już z taką niechęcią ale i z takim poczuciem, że ten
obiad musi być zjedzony. Czyli prostota życia jest niczym innym jak
posiadaniem chęci na coś albo posiadaniem potrzeby zrobienia czegoś
tylko w tym momencie, który w tej chwili trwa. Pokazują, że
fajnym przykładem na to i bardzo spektakularnym jest moment kiedy
chce ci się siku. Idziesz i nie dyskutujesz, że chce ci się siku,
po prostu idziesz i oddajesz mocz.
-
Ha ha, ta nasza książka, to naprawdę będzie coś.
-
To jest właśnie ta prostota życia. Nie zastanawiasz się, po
prostu musisz to zrobić. Masz takie poczucie przy tym, że byłoby
głupotą zatrzymywać to i powiedzieć sobie- ok ja zrobię to
jutro. Najważniejszy jest dany moment, ta myśl która przychodzi w
tym momencie i ta spontaniczność w reakcji. To jest właśnie
proste życie, bo wszędzie gdzie się wkrada jakakolwiek koncepcja
tego co zrobisz dziś, już jest koncepcją przeszłości czyli jest
schematem, jest gotową foremką, która już kiedyś się wydarzyła.
To jest to. I mówią, że w ogóle nie rozumieją dlaczego
wczorajsza sesja nami tak wstrząsnęła. A właściwie mówią, że
przyczyną jest nie przerobiony temat szkoły. Mamy w swoich głowach
standardy dotyczące, tego jak należy odpowiedzieć i jak szybko
należy odpowiedzieć, że nie wypada nie znać odpowiedzi czy
popełnić błąd. Poprawianie przez nauczyciela stanowi dla nas
ogromny dyskomfort psychiczny. A oni mówią, że nawet nie było w
tym żadnej poprawki tylko chęć pobudzenia nas do głębszego
myślenia. W tych rozmowach nie ma w ogóle przestrzeni na
jakiekolwiek karcenie. To tylko umysł ma koncepcję, że to pytanie
nauczycieli z góry,ha, ha...... I też mówią – przestańcie nas
traktować jako górę, bo to nie jest żadna góra tylko absolutnie
integralna część nas, to jest świadomość, którą my
tłumaczymy. To właściwie tyle nic tu więcej nie widzę.
-
A pytanie bez pytania?
-
Nie, to jest wszystko na tę część książki. Żegnamy się tym
samym i czekamy na dalsze informacje kiedy indziej, może w innych
okolicznościach.......