KĄCIK PORAD

Jasnowidz Monika Sunflower Jakubczak.

Możesz kontaktować się ze mną:

biedronka2406@gmail.com

poniedziałek, 24 grudnia 2012






Kiedy gwiazdka zabłyśnie na niebie
każdy złoży życzenia od siebie,
łamiąc się opłatkiem nawzajem
każdy wtedy ciepło podaje.

Tak prosto do serca słowami
ze świątecznymi życzeniami.
I siadamy do stołu wokoło
kolędy śpiewamy wesoło,
choinka migocze lampkami
przybrana kolorowymi bombkami. 


Życzymy Wam kochani, aby świąteczny nastrój trwał przez cały rok i nigdy się już nie skończył :))))   kochajmy się, jednajmy i nigdy nie zapominajmy, że życie to święto, które trwa przez cały rok, a nie tylko w Wigilię Bożego Narodzenia ;)))

Monika i Jarek

środa, 12 grudnia 2012

Dzień Niepodległości.

Każdy czekał ze zniecierpliwieniem na dzisiejszy dzień 12.12.12. Nic specjalnego się nie wydarzyło i nie wydarzy. Cały spektakl rozgrywa się w niewidocznych sferach energetyczno- duchowych.
"Bal na 100 par"  i "Tytanik" spekulacji, hazardu i proletariackich wariactw. Pewna energetyczna era została zakończona. Era panów, władców, zostaje zamieniona na erę wolnego człowieka.
Na poziomach energetycznych dziś odzyskujemy wolność i od nas tylko zależy co z nią zrobimy.
"Proletariusze wszystkich krajów łączcie się", moje pokolenie to hasło zna bardzo dobrze, ale straciło ono sens, bo już nie ma przeciwko komu się buntować, odgradzać. Wolność energetyczna została zwrócona no i zacznie się problem. Jak myślicie ile % ludzkości jest na nią gotowa?
Słyszę głos intuicji, który mówi - niewielka. Właśnie. Co się stanie z tymi, którzy są nie gotowi?
Myślę, że będą starać się zbudować a właściwie odtworzyć domki z piasku, na ruchomym i niestabilnym gruncie. Wszystko co zbudują, zaraz się zawali. Energia już nie wspiera starego schematu działań.
Teraz czas na "Szklane Domy" Żeromskiego, realizację utopijnych planów garstki zapaleńców, "szaleńców" i nosicieli dobrej nowiny.
Okaże się , że od dziś tak zwani ludzie twardo stąpający po ziemi, poczują się mocno zagubieni. A ci co byli zagubieni przez te wszystkie pokolenia poczują, że wreszcie wrócili do energetycznego domu.
Od dziś na całym świecie, będzie widoczne, co miało być w ukryciu, wszelkie podwójne gry, oszustwa, machloje. W szklanych, przezroczystych domach jest jawność, przejrzystość i nic do ukrycia. Takie czasy. Od dziś wszystko wypływać będzie w szybkim tempie na powierzchnię nas samych i już nic nie zamieciemy pod dywan. Trudny czas dla osób, które mają podwójne życie. Piękny  czas dla tych, którzy chcą być wolni, czyści i klarowni.
To chyba koniec dualizmu:)))

Onasis.


"Szklane domy"

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Dziś jest Nowy Dzień.

Dziś jest nowy dzień "Wniebowstąpienia Pana Naszego".
Co to w ogóle oznacza?
Samo wniebowstąpienie, to proces oświecenia człowieka. To jakby lampka w głowie, rozświetliła mroki średniowiecza w sposobie myślenia o nas samych.
"Pan Nasz", to synonim kreatywnej, twórczej istoty w nas, ukrytej pod gruzowiskiem przekonań, którymi karmiono nas przez całe pokolenia o naszej bezwartościowości, małości i niezdolności do wielkich czynów. Jesteś mały, mierny, grzeszny, upadły, skalany. Na potrzeby panowania nad Tobą i zamknięcia Cię w pewnych ramach, które miały zapewnić nielicznym sukces, byłeś martwy. Martwy jako człowiek, jako istota, jako kreator.  Narzucono Ci kraty na Twoja wolność myślenia, tworzenia i bycia.
Włożony do rzeczywistości wirtualnie stworzonej przez wielką mistyfikację i oszustwo, stałeś się bezwiednie jej częścią. Grasz w nie swojej grze a upierasz się , że inaczej nie można. Przecież masz kredyty, obciążoną hipotekę, dzieci, które musisz wykształcić w dobrych szkołach i siebie na uwadze jako schorowanego starucha na utrzymaniu państwa.
Jakie to smutne, co daliśmy sobie zrobić. Włożyliśmy się za życia do trumien, bez odrobiny buntu, sprzeciwu i zastanowienia. Rodzice nas uśmiercili, my uśmiercamy swoje dzieci a dzieci nasze, swoje.
To koło nie ma końca?  Zaklęty krąg zaczyna jednak pękać, powoli, sukcesywnie, delikatnie. Wypadają pojedyncze sztuki składające się na całość, będzie ich coraz więcej i więcej, aż koło "Samsary" się rozpadnie.
Dokądkolwiek pójdziesz z tobołkiem przegranych spraw ze starego życia, zbudujesz za ich pomocą sukces w nowym świecie. Przegrane stare to wygrane nowe. To co utraciłeś zostanie ci oddane.
Niestrudzeni autsajderzy budują teraz dla nas mosty, którymi w przyszłości przejdziemy na drugą stronę, gdy nasza "Samsara" się rozpadnie. To dzięki nim, ich wiedzy i odwadze będzie nam łatwiej dogrzebać się do własnej istoty.
Czy możesz powiedzieć, że szanujesz autsajderów z czystym sumieniem?
A może jest Ci nie na rękę, że pokazują Ci absurd tego świata, wybijając Cię z dobrego samopoczucia?
To jest niewygodne, kiedy ktoś obnaża nasze ułudy i prowokuje do zmian. Jak to mówią: " uderz w stół a nożyce się odezwą".
Nie lubisz autsajderów ale oni lubią siebie i to wystarczy aby Twoje losy też uległy zmianie.
To nic, że dziś się wyśmiewasz, szydzisz - to twój lęk prze Ciebie przemawia. W głębi duszy darzysz ich szacunkiem i jesteś im wdzięczny, że karczują Ci drogę, którą Ty kiedyś, być może przejdziesz wygodnie i bezpiecznie. Dlatego też zamiast krytykować, zdejmij czapkę i wyraź dla nich szacunek.
Ty to Oni a Oni to Ty w przyszłości.

"Onasis".

ps.  Koło Samsary http://pl.wikipedia.org/wiki/Sansara

niedziela, 2 grudnia 2012

Własna droga do wolności.

Kochani , nawet się nie spodziewałam, że ostatnia audycja w Spectrum Rozwoju  http://radionafali.com/2012/11/spectrum-rozwoju-audycja-interaktywna-z-ania-i-monika-27-11-20120/  spowoduje lawinę maili na poruszane w niej tematy.
Tu przytoczę list od dziewczyny, który potraktowałam jako reprezentujący wiele innych. Zostałam poproszona w nich o rady ale chcąc uniknąć pułapek subiektywności,  sięgnęłam po książkę. Wiedziona intuicją  otworzyłam ją z intencją znalezienia najlepszego przekazu, adekwatnego do poruszanych problemów. Padło na OSHO na " Księgę rozumienia".
Kochanie mam nadzieję , że nie będziesz mi miała za złe ale wiele osób może na tym skorzystać :)))))

"Droga Biedronko,

Chciała bym prosić Cię o radę w sprawach duchowych.
Od kilku lat zmienia mi sie mentalność, a właściwe budzi sie moja świadomość. Porzuciłam wyuczona od dziecka religię katolicką. Proces ten dzieje się w sercu, nadal dla rodziny (rodziców, dziadków) stwarzam pozory nadal poprawnie praktykującej.  Dlaczego, w trosce o nich, aby ich nie ranić, w trosce o siebie aby mnie nadal kochali, tak jak ja ich kocham. Jednak zakładam rodzinę, i nie chcę brać obłudnie ślubu w kościele w białej sukni, moje dzieci nie chcę chrzcić   i wpajać im religii moich rodziców- jednak nie będę im tego zabraniać gdy będą chciały tego same gdy podrosną.
Rodzi sie też problem, gdy moje dzieci nie będą praktykować tak jak inne dzieci - to będą czuć się odrzucone przez swoja społeczność? Czyli pozostaje mi wyjechać, izolować się, porzucić dom rodzinny?
Powinnam przedstawić jeszcze moją sytuacje, mieszkam w nie dużej wiosce, w domu rodzinnym, rodzice oczekują ode mnie, że tu będę z nimi mieszkać i wspierać ich w późnych latach życia. Dodam jeszcze że wiara i praktyki religijne są dla nich bardzo ważne. A ja wierze wierzę w Boga Wszechogarniającego i Miłość.

Poradź mi proszę, jak mam najlepiej rozwiązać tą sytuację

Przesyłam dużo Miłości"



"Księgą rozumienia".

"Miliony ludzi na całym świecie znają tylko swoje osobowości. Nie wiedzą, że istnieje coś więcej. Ludzie ci całkowicie zapomnieli siebie, nie pamiętają nawet, jak dotrzeć do swojej istoty. Stali się aktorami i hipokrytami.
Robią rzeczy, których nigdy nie chcieli robić i nie zajmują się tym, o czym naprawdę marzą. Ich życie jest rozdwojone i dlatego nie zaznają spokoju. Ich natura wciąż będzie się przejawiać; nie zostawi ich w spokoju, ale tak zwana osobowość będzie ich tłamsić i spychać w nieświadomość. Konflikt ten dzieli nas i naszą energię, a podzielony dom nie postoi długo. To właśnie całe nieszczęście ludzi, oto dlaczego tak niewiele jest tańca, pieśni i radości.
Człowiek jest pochłonięty wojną samym z sobą. Nie ma sił ani czasu na nic więcej prócz tych zmagań. Walczy ze swoja zmysłowością, seksualnością, indywidualnością i oryginalnością. Musi walczyć za coś i przeciw temu, czym nie chce być, co nie jest ani częścią jego natury, ani jego przeznaczeniem. Człowiek może więc udawać swoją nieprawdziwą naturę przez pewien czas, ale raz po raz przejawia się to co prawdziwe.
Życie toczy się dalej, ludzie przeżywają wzloty i upadki, ale nie potrafią odgadnąć, kim naprawdę są: uciskającym czy uciśnionym?
Nie potrafią stłamsić swojej natury, niezależnie od tego, co robią. Mogą ja zatruć.
Potrafią też niewątpliwie zniszczyć radość, zapał do tańca i miłość. Potrafią spaprać swoje życie ale nie potrafią stłumić własnej natury. Nie mogą też odrzucić swojej osobowości, ponieważ tkwią w niej ich przodkowie, rodzice, nauczyciele, duchowni, cała ich przeszłość. To dziedzictwo, do którego są przywiązani.
Nie lgnij do osobowości oto cała moja nauka. Osobowość nie jest twoja i nigdy twoja nie będzie. Daj swojej naturze pełna swobodę. Szanuj siebie, bądź dumny z siebie, obojętnie kim jesteś. Nie pozwól by zmarli cię zniszczyli. Ludzie, którzy nie żyją od tysięcy lat, siedzą ci na głowie. Są twoja osobowością- czy to ich chcesz ulepszyć? Czemu nie, powołaj jeszcze paru innych zmarłych!
Odkop jeszcze więcej grobów, wyciągnij jeszcze parę szkieletów, otocz się duchami. Zdobędziesz szacunek społeczeństwa, honory i nagrody. Zdobędziesz prestiż, uznają cię za świętego. Ty jednak, otoczony przez zmarłych, nie będziesz w stanie się śmiać - to byłoby nie na miejscu - ani tańczyć, śpiewać i kochać.
Osobowość jest martwa. Porzuć ją! Za jednym zamachem, nie po kawałku, powoli, dziś trochę i jutro odrobinę, ale od razu - życie jest krótkie, a jutro niepewne.
Fałsz jest fałszem. Pozbądź się go zupełnie!
Każdy prawdziwy człowiek musi być buntownikiem.... Przeciw czemu ma się buntować? Przeciwko własnej osobowości. 
Nie można udawać bez końca. Rzeczywistość objawi się pewnego dnia i lepiej, aby stało się to jak najwcześniej. Nie poprawiaj dykcji, po prostu porzuć wszystko, co związane z osobowością.
Bądź sobą. Niezależnie od tego, jak surowe lub nieokiełznane może się to wydawać na początku, wkrótce zacznie mieć własny urok i wdzięk.
A osobowość... Można ją polerować dalej, ale to tylko pucowanie trupa. Nie tylko wyczerpie to nasz czas, energię i życie, ale także wpłynie destrukcyjnie na ludzi wokół nas. Wszyscy wpływamy na siebie na wzajem. Kiedy ktoś coś robi, my także zaczynamy się tym zajmować. Życie jest zaraźliwe, wszyscy doskonalą swoje osobowości, dlatego właśnie ty też wpadłeś na ten pomysł.
Nie musisz tego robić. Nie jesteś częścią stada ani tłumu. Szanuj siebie i innych. Bądź dumny ze swojej wolności. Gdy cieszysz się swobodą, pragniesz, aby inni także byli wolni, twoja wolność bowiem dała ci mnóstwo miłości i wdzięku. Chcesz, żeby wszyscy byli wolni, kochający i pełni uroku.
Jest to możliwe tylko wtedy, gdy jesteś oryginalny, kiedy nie jesteś sztucznym tworem, poskładanym z części, lecz czymś, co rozwija się w tobie, tkwi korzeniami w twoim jestestwie, i z którego w swoim czasie wyrosną piękne kwiaty. Uprawa własnych kwiatów to jedyne przeznaczenie, jedyny sensowny sposób życia.
Osobowość nie ma korzeni; jest plastikowa, sztuczna. Porzucenie jej nie jest trudne; wymaga to tylko nieco odwagi. Stykam się z tysiącami ludzi i odnoszę wrażenie, że wszyscy maja w sobie bardzo dużo śmiałości, tylko, że jej nie wykorzystują. Kiedy zdobędziesz się na odwagę, zbudzą się drzemiące w tobie moce i będziesz potrafił wzmacniać własną śmiałość i buntować się coraz bardziej. Staniesz się chodzącą rewolucją."

 Z miłością i wiarą, że się uda, Monika.